HOLIDAYS


WAKACYJNY BLOG / HOLIDAY BLOG

                           czyli

 Nasze wakacje i weekendowe wypady. 

     Our holidays and weekend breaks. 


   ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

KRAJE / COUNTRIES:

BARBADOS     EGYPT     ITALY     MALDIVES I     HONG KONG     AUSTRALIA    BARCELONA    JAMAICA 

MALDIVES II    KOREA     MALAYSIA      CAMBODIA     SINGAPORE     THAILAND    SWITZERLAND

NURKOWANIE / DIVING: 

BARBADOS      EGYPT      JAMAICA     MALDIVES I     MALDIVES II     MALAYSIA    THAILAND

  -------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Lugano, Switzerland

Nurkowanie w Tajlandii / Diving in Thailand


Przy wyspie Samui nie ma nurkowych spotów jako tako. Wszystko znajduje się na północ, przy wyspie Koh Tao i na terenie Angthong Marine Park. Dotarcie do tych miejsc zamowało około godziny łodzią motorową. W resorcie znajdowało się centrum nurkowe The Dive Academy. Piotrek zdecydował pojechać sam jednego dnia, zobaczyć jak jest, a po powrocie stwierdził, że po pierwsze to za daleko tak codziennie jeździć (godzina w jedną, godzina w drugą, a czasem nawet ponad godzinę w zależności od miejsca), a po drugie nie było tam nic tak zachwycającego czego by już nie widział. Tym bardziej jak już się nurkowało w takim miejscu jak Malediwy czy Sipadan. 

Ja się nie zdecydowałam na nurkowanie bo Maya trochę za mała i wyrwać się tak na prawie cały dzień to trochę męczące i dla mnie i dla niej (dla Piotrka pewnie też bo musiałby się nią zajmować ;) a płynąć tak daleko z Mayką nie wchodziło w grę. Piotrek zaliczył dwa nury i na tym się skończyło ale zupełnie nie żałował. Przynajmniej ma zaliczone nurkowanie w Tajlandii. 

Koh Samui as such doesn’t have any diving spots. All diving is situated north ot Koh samui, by Koh Tao island and around Angthong Marine Park. Getting there usually takes about an hour by speedboat. We had a dive centre by the resort - The Dive Academy. Piotr decided to go for one dive trip and see how it goes. When he came back he decided that first it is a bit too far to go every day (1-1.5h one way) and second of all there was not too much too see, nothing he hadn’t seen before, nothing exciting. Especially after having visited Sipadan and Maldives, he wasn’t too impressed. 

I decided not to go diving for the above reasons, as well as with Maya too little to leave for a whole day, it would be too tiring for me and for her. Piotr did two dives during this one trip and he had enough. But he wasn’t sorry, at least he saw what this part of underwater Thailand has to offer. 


                GALERIA ZDJĘĆ Z NURKOWANIA / DIVING PHOTO GALLERY >>>

Koh Samui, Thailand

Mieszkając w Malezji wykorzystaliśmy fakt bycia blisko do innych ciekawych azjatyckich 'wakacyjnych' krajów, więc wybraliśmy się na wakacje do Tajlandii. Padło na wyspę Samui (Koh Samui) i spędziliśmy tam prawie 2 tygodnie. Wybieraliśmy się tam w 2009 roku ale z różnych powodów Malediwy wygrały. Wyspa Samui znajduje się po stronie wschodniego wybrzeża Tajlandii. Jest to druga co do wielkości wyspa Tajlandii, o powierzchni niecałych 230km2 i populacji ponad 50 tys. 

Having lived in Malaysia for some time we were lucky to be relatively close to other popular Asian holiday destinations. We decided to visit Thailand for our this year’s first holiday. We chose Koh Samui island and we spent there almost 2 weeks. We were planning to go there in 2009 but for many reasons we chose Madlives. Koh Samui is situated on the east coast and it’s a second biggest Thai island, with an area of just under 230 square km and a population over 50 thousand.  

W Malezji mieszkaliśmy niedaleko lotniska Subang, które obsługuje głównie krajowe loty ale też Singapur i właśnie wyspę Samui. Na lotnisko zajechaliśmy w 10 min taksówką a na wyspę Samui lecieliśmy około 3 godzin, takim samym samolotem jak leceiliśmy do Singapuru. Fajnie wylądować w takim egzotycznym kraju bez zmęczenia 9-11 godzinnym lotem (jak to zwykle bywa jeśli lecimy z domu na wakacje w ciepłe kraje). Przestawianie się na lokalny czas zupełnie nam odpadło więc mogliśmy się w pełni cieszyć wakacjami od pierwszego dnia. 

In Malaysia we lived pretty close to Subang Airport that serves mainly domestic flights but also Singapore and Koh Samui island in Thailand. We got to the airport in 10 min by taxi and it took under 3 hours to get to Koh Samui Island, flying on the same sort of plane we went to Singapore. It was very nice to land in an exotic holiday destination, without a jet lag caused by 9-11 hours flights when coming from Europe. No jet lag so we could enjoy our holidays in full from day one. 


Piotrek jak zwykle miał kryteria dotyczące hotelu - dostęp do internetu plus prywatna villa z basenem (bardzo popularne w resortach Tajlandzkich). Wybraliśmy resort Bandara Samui Resort & Spa, który znajduje się na północy wyspy w wiosce BoPhut. Znalazłam bardzo korzystną ofertę  - była to najtańsza opcja z tych hoteli które miały wille z basenami, a jednocześnie wyglądała najciekawiej.  

As usual, Peter had some demands as to where we would stay so a WiFi was a must and also a private pool villa (very popular in Thai resorts). We chose Bandara Resort & Spa situated on the north of the island in a fishermen’s village, BoPhut. I found a really good deal and it looked the most interesting and was also the cheapest of all private pool villas we considered. 


Z lotniska odebrał nas pracownik hotelu a po przyjeździe dowiedzieliśmy się, że jakimś dziwnym trafem ktoś coś pokręcił z rezerwacjami i nie mają dla nas naszej villi, którą zarezerwowaliśmy i przez dwie noce muszą nas ulokować w jedym ze zwykłych pokoi hotelowych. Jako rekompensatę dostaliśmy po godzinie tajskiego masażu w hotelowym spa (jeden dla mnie drugi dla Piotrka), plus 10000 THB do wydania na terenie hotelu. Nie mieliśmy za bardzo wyboru więc musieliśmy się zgodzić. 

We were picked up from the airport by the hotel staff and once we got to the resort we were told that they messed up with the reservations and our villa is not available straight away, and we had to stay in a standard room for 2 nights. We were not happy about this but there was nothing we could do. They also gave us free 1 hour Thai massage for each of us and 10,000 THB to spend within the resort on anything. We didn’t have a choice and had to go for it.


Nasz pokój na pierwsze dwa noclegi miał duży balkon i dużą łazienkę, z osobnym prysznicem i wanną. Denerwujące trochę bylo to, że właściwie przez dwa dni mieszkaliśmy w walizkach i nie mogliśmy się całkiem rozpakować. No ale dwa noclegi wytrzymaliśmy. W pokoju ciekawostką był parawan, który oddzielał łazienkę od pokoju, i jak Maya kąpała się w wannie to mogliśmy ją obserwować bez wchodzenia do łazienki ;) Wstawili też łóżeczko drewniane dla Mayki ale od razu je wystawiłam bo po pierwsze Maya i tak by w nim nie spała a po drugie zajmowało dosyć sporą część pokoju. Mieliśmy dla siebie duże łóżko i dodatkowe łóżko/tapczan (day bed) na którym Maya spała, tv, barek, i duży balkon z dużym łożem do odpoczywania na świeżym powietrzu. Na dwa dni w sam raz ale nie mogliśmy się doczekać przeprowadzki więc nie do końca byliśmy zadowoleni. 

Our first room for the first 2 nights was pretty decent, with a big balcony and a big bathroom, with a separate shower. It was a bit annoying not being able to unpack properly as we were about to move to the villa we booked originally, but we survived ;) The interesting feature of the room was a moving wall between the room and the bathroom. When Maya was in the bath, we could watch her without going into the bathroom :) We also got a wooden cot for Maya but I asked for it to be removed - Maya wouldn’t sleep in it and also it did take some space that was already limited. We had a huge bed for us and a day bed where Maya slept, tv, bar, and a big bed on the balcony to relax. Two days was enough, but we couldn’t wait to move to our villa eventually. 


Villa okazała się być strzałem w dziesiątkę. Mieliśmy ogromny pokój z dużym łózkiem, dodatkowym łóżkiem dla Mayi (day bed), duża łazienka z wyjściem na 'ogródek' w ktorym znajdowała się duża wanna i prysznic, na świeżym powietrzu. Z drugiej strony domku wyjście na drugi ogródek w ktorym znajdował się mały ale wystarczającej wielkości basen, stolik z parasolem i krzesła plus kącik do wylegiwania się w cieniu. Kompletna 100% prywatność. I dopiero tu poczuliśmy się jak na prawdziwych wakacjach. Nawet nie chciało nam się biegać na żadne wycieczki czy zwiedzanie. Wyspa co prawda jest niewielka (dookoła można objechać w kilka godzin) i jest tam trochę atrakcji ale jakoś nas nie ciągnęło w tym upale. Plus z Mayą, która jeszcze drzemała do południa i po południem, to trochę mijało się z celem. Właściwie cały pobyt byczliśmy się na zmianę na plaży, w basenach lub w naszym ogródku. 

The pool villa turned out to be the perfect choice. The room was huge with a huge bed and a day bed for Maya, big bathroom with a door to a small garden fitted with an outdoor shower and a big bath. On the other side of the villa we had a pretty decent garden with 100% privacy all around. There was a patio table and chairs and some space to run around but the best part of it was the pool in the garden, not very big but enough to chill during those hot and humid days.  This place made us feel like this was a proper holiday. We didn’t even feel like doing any sightseeing or travelling, especially in this hot and humid climate. The island itself is not too big (a few hours to drive around it) and it does offer some attractions but we just didn’t feel like it, plus Maya had her naps in the morning and in the afternoons. The whole stay we actually spent in the resort - on the beach, in the pools or in our own private garden and a pool. More than enough!


Bandara Resort jest bardzo ładnie rozplanowany, z dużą ilośćią zieleni i ogrodów. Znajdują się tutaj dwie restauracje. W głównej jadaliśmy śniadania, w tej przy plaży jadaliśmy kilka razy kolacje. 

W pakiecie mieliśmy wliczone śniadania, obiady/kolacje jadaliśmy w pobliskich restauracjach w promieniu 5 min od hotelu. Kilka razy zaliczyliśmy też kolacje w hotelowej i przy plażowej restauracji, jako że musieliśmy wykorzystać te 10000 THB które dostaliśmy. Starczyło nam to na jakieś 3 czy 4 posiłki z deserami i koktajlami. Poza hotelem oczywiście było dużo taniej i głównie zajadaliśmy się lokalnymi specjałami. 

Bandara Resort is a really nice and well maintained place, with lots of greenery around. There are two restaurants, the main one where we had breakfasts and the beach one where we had dinners a few times. 

Our package included breakfasts only, so we dined out in the local restaurants within 5 min walk from the hotel in any direction. We also had meals in the hotel restaurants as we had to use the 10000 THB we got from the management. We spent those on 3 or 4 meals including desserts and drinks. Outside the hotel you could have the same much cheaper and we mainly ate local dishes. 


Na terenie resortu znajduje się też Spa oferujące masaże i inne zabiegi upiększające. My skorzystaliśmy z tajskiego masażu (na koszt resortu - w ramach rekompensaty za zamieszanie z rezerwacją). Masaż naprawdę dobry tylko trzeba by chyba co tydzień z niego korzystać żeby poczuć jakieś efekty. Ale po tym jednym razie ja (i Piotrek zresztą też) poczuliśmy się bardzo dobrze. 

Znajdują się tu też 3 baseny które właściwie są jedyną atrakcją resortu (nie licząc Spa). Główny, duży i prostokątny basen to dla zapalonych pływaków. 

Drugi basen dla dzieci (60 cm głębokości) tyle, że zaprojektowany wogóle nie z myślą o dzieciach. Nie było żadnych schodków żeby do niego wchodzić tylko od razu trzeba było wskakiwać na 60 cm głębokość. Nie był to duży problem ale jak się jakiś rodzic zagapi, to dzieciak może wpaść i się potopić, albo poślizgnąć przy wchodzeniu i uderzyć gdzieś o któryś brzeg czy kant. 

Trzeci basen znajduje się przy samej plaży, taki bardziej do 'płukania się' od razu po morskich kąpielach i do podziwiania widoków rozpościerających się z plaży. 

The resort is complete with Spa offering massages and other various beauty treatments. We had a free Thai massage (because of the mess up with the reservation). The massage was really good and lasted one hour but I would probably need it once a week to feel any effects. After this one hour of massaging we indeed felt really well. 

The resort has three swimming pools that are actually the only attraction (apart from Spa). The main pool is big and rectangle so perfect for keen swimmers. 

The second pool is a kid’s pool (60cm deep) but it is designed completely without kids in mind. There are no steps to enter, just a straight jump into the 60 cm depth. It wasn’t too much of a problem but once you have small kids, you notice these things and if a small child and/or parent don’t pay attention, a kid could get seriously hurt, slip while going in and hit their head.

The third pool is right by the beach and is nice for relaxing and cooling after sunbathing, and also a nice spot to admire the views. 

Resort był bardzo zadbany i ładnie utrzymany i przyjemnie było spacerować ścieżkami. Oprócz basenów w resorcie nie było żadnych innych atrakcji. My nie nażekaliśmy z uwagi na to, że byczyliśmy się głównie w naszej prywatne willi z prywatnym basenem ;) 

The resort is really nice and nicely planned with paths and gardens to admire. There weren’t any other attractions so we mainly lazied around in our private villa with our private pool :) Nothing to complain about. 

Poza resortem wyspa oferuje sporo atrakcji dla zainteresowanych (od nurkowania po jazdy na słoniach). Jedną z głównych atrakcji jest Angthong National Marine Park. Jest to archopelag składający się z 42 wysp. Całkowita powierzchnia to 102 km2 z czego jedynie 18 km2 to ląd. Większośc z tych wysp to góry wapienne, i całość naprawdę robi wrażenie, szczególnie widziane z lotu ptaka. Miałam ochotę zobaczyć to miejsce ale jest to wycieczka całodniowa, godzinę łodzią w jedną stronę i właściwie większość dnia siedzeni na łodzi. Z 17 miesięczną Mayą nie było mowy więc może innym razem. 

The island itself offers lots of diving as well as elephant rides or safari rides. The main attraction is Angthong National Marine Park. It’s an archipelago consisting of 42 islands. The total area it covers is 102km2 but only 18km2 is land. Most of the islands are limestone mountains and the whole area makes a great impression especially from above. I really wanted to see this place but the problem is the trip is full day, about one hour by speedboat one way, and most of the day you spend on the boat. With Maya 17 months old, it wasn’t the best idea so we passed and left it for next time. 

Jedną z rozrywek na jaką się załapaliśmy to ślub pary anglików w naszym resorcie. Ceremonia miała miejsce na plaży a przyjęcie na terenie resortu na świeżym powietrzu. Pan młody ze świadkiem przyjechali na plażę na słoniu, w towarzystwie tajskich tancerek, tancerzy i grajków (Tajska tradycja). Po ceremoni państwo młodzi razem wsiedli na słonia i pojechali na przejażdżkę po plaży. My w między czasie porobiliśmy trochę fotek ze słoniem. Maya na początku byla z nim trochę na dystans ale potem już była bardziej odważna i nie bała się kolosa ;) 

One additional attraction we had at the resort was a wedding of a British couple. The ceremony took place on the beach (with other guests watching from their beach chairs). The groom and his bestman arrived on a huge elephant, being led by Thai dancers and musicians (Thai custom). After the ceremony the groom and the bride had a ride on the elephant and when the elephant was resting, we took some photos with it. Maya was a bit distant and intimidated by the elephant but  very quickly got round to even touching its trunk. She wasn’t afraid :) 


Maya miała największą frajdę w basenach i na plaży chociaż było dosyć gorąco i nie zawsze dało się wysiedzieć. Poza tym piasek był bardzo szorstki i niezbyt przyjemny w dotyku, szczególnie jak nagrzany. Plaża ładna, widoki piękne ale woda właściwie nie była przejrzysta, ani jakaś super czysta, przypominała trochę Bałtyk…  

Maya mostly spent her time on the beach, in the pools but it really was too hot and humid and we never stayed outside all day. The sand on the beach was also pretty coarse and not nice to play with, especially when hot. The beach was nice with spectacular views but the water wasn’t crystal clear… 


Wczasy nam się udały. Były to jedne z ciekawszych, pomimo tego że nie zwiedzaliśmy ale to może właśnie dlatego. Byczliśmy się w naszej prywatnej chatce z basenem, odwiedzając też plażę i główne hotelowe baseny, i w zupełności nam to wystarczyło. Maya też miała frajdę :) O nurkowaniu w następnym poście. 

We really enjoyed out Thai holiday and these were one of the most interesting ones, in spite of not doing any sightseeing or maybe because of it. We did lazy around in our private villa with a private pool in a private garden, visiting the beach as well and it was completely enough for us. Maya enjoyed it as well :) You can read about diving in the next entry. 

GALERIA ZDJĘĆ / PHOTO GALLERY >>>

Film: / Video:


Singapore

W pierwszy majowy weekend wybraliśmy się do Singapuru. 

Singapur jest miastem-państwem i znajduje się na południowym krańcu Półwyspu Malajskiego, zaledwie jeden stopień na północ (137km) od równika. Nazwa pochodzi od dwóch sanskryckich słów singa (lew) i pura (miasto). Wizerunek lwa z ogonem ryby (Merlion) jest znanym symbolem Singapuru. 

Singaupr znany jest z tego, że jest to fine city co ma dwa znaczenia. Jedno znaczenie - dobre, fajne miasto, w którym można mieszkać, drugie znaczenie - jest to miasto 'kar pieniężnych' aby utrzymać w kraju porządek (fine = kara pieniężna). Kary są za żucie lub nawet posiadanie gumy do żucia, plucie w miejscach publicznych, śmiecenie, spożywanie posiłków w komunikacji miejskiej, niezapinanie pasów, wysadzanie pasażera na przystanku autobusowym.. i można by jeszcze dużo wymieniać.

Od Kuala Lumpur, Singapur znajduje się około 5 godzin jazdy samochodem, około 7 godzin jazdy pociągiem i zaledwie godzinę samolotem. Podróż pociągiem czy autokarem jest całkiem tania ale trwałaby zbyt długo, więc wybraliśmy samolot, tym bardziej, że leceiliśmy z lotniska Subang które znajduje się 10 min taksówką od naszego osiedla. 

On the first May (Bank Holiday) weekend we went to Singapore. 

Singapore is a city-country and is situated on the southern tip of Malay Peninsula, just one degree (137km) north from the equator. The name comes from two sanskrit words singa (lion) and pura (city). Merlion - lion with a fish’s tail - is a well known symbol of Singapore. 

Singapore has been known as a ‘fine’ city which has been embedded with two different meanings. One as a fine city to be living in while another means fines that keep the country in order. You can get fined for chewing a gum or even possessing it, spitting in public places, littering, eating or drinking on public transport, not fastening your seatbelts, dropping off a passenger at the bus stop... and there are many many more. 

From Kuala Lumpur, Singapore is about 5 hours drive by car, about 7 hours journey by train and just about one hour by plane. The journey by bus or train is pretty inexpensive but would definitely be too long so we chose to go by air, from the airport that is just 10 min drive by taxi from where we live now.  

Lot mieliśmy wczesnym popołudniem liniami FireFly z lotniska Subang. Na lotnisku po odprawie paszportowej zbyt wiele atrakcji nie ma. Sklep z alkoholami i bar w którym można coś zjeść czy napić się. Jest też kilka foteli-masażystów ale żaden z nich nie działał ale przynajmniej można było sobie posiedzieć na czymś wygodnym. 

Our flight was in the early afternoon, with FireFly airline from Subang airport. At the airport, once you check in and go to the gates, there is not much to see or do. Just a duty free shop with alcohols only and a bar where you can eat or drink something. There are a few Rest&Go massaging chairs but none of them worked, but you can at least wait comfortably for your plane to  start boarding. 

Nasz samolot to ATR 72-500 - górnopłat z silnikami turbośmigłowymi zabierający na pokład około 70 pasażerów, z ukladem siedzeń dwa - dwa (jak w Concorde). Lot przebiegł bez problemu tyle, że przy starcie strasznie hałasuje ale lot generalnie odbywa się nie inaczje niż w każdym innym samolocie i nie czuć większej różnicy. Na pokładzie dostaliśmy sok do picia i przekąskę - orzeszki i mini hot doga na zimno.

Our plane was ATR 72-500 -  twin-engine turboprop short haul airliner, seating about 70 passengers, with the seats arranged two-two (like in a Concorde). The flight went smoothly and on time. The only thing I didn’t like was the very low and loud noise it makes when taking off, but the flight in general feels and looks the same as in any other aircraft and you don’t really feel any difference. On board we got complimentary juice, mini cold hotdog and some peanuts. 

Po godzinie lotu wylądowaliśmy w Singapurze. Hotel który wybraliśmy - Berjaya Singapore Hotel - znajduje się około pół godziny jazdy taksówką od lotniska, w dzielnicy Chińskiej. Sam hotel jest 3 poziomowy i jest wiekowym budynkiem z czasów kolonialnych; z zewnątrz prezentuje się ciekawie, wewnątrz bardzo elegancko i trochę klimatem przypomina Francję. 

After one hour flight we landed in Singapore. The hotel we chose to stay at - Berjaya Singapore Hotel - is situated about half an hour drive by taxi from the airport, in Chinatown. The hotel is 3 storey and is a pretty old building from the colonial period; it looks really nice from the outside and inside is very elegant and nice, a bit reminding me of France. 

Nasz pokój nie był super ekstra duży ale wystarczający, z całkiem porządną łazienką, duża szafa isejf. Woda butelkowa była wliczona w cenę, ale w Singapurze woda kranowa jest bezpieczna do picia więc jak nam brakowało to dolewaliśmy z kranu. Oprócz tego kawa/herbata w nieograniczonych ilościach. Maya nawet dostała drewniane łóżeczko do spania. Bardzo jej sie podobało pewnie dlatego że to coś nowego a i nawet w nim trochę pospała ;) 

Our room wasn’t huge but was big enough for all of us, with a rather decent shower roo, a big wardrobe and a safe. Bottled water was complimentary but in Singapore tap water is safe to drink so we topped it up whenever and wherever we wanted. There were also tea/coffee making facilities. Maya got a proper wooden cot to sleep in as well. She really liked it probably because it was something new to her and she even slept in it now and then ;)

W hotelu jadaliśmy tylko śniadania, i do wyboru mieliśmy kontynentalną opcję (tosty, płatki/musli z mlekiem - zamówiłam raz tylko i dostałam z mlekiem skondensowanym…) lub śniadanie amerykańskie - jajka (omlet/jajecznica etc), kiełbaski, fasolka, pomidor - właściwie to dla nas to było typowo angielskie śniadanie. Do tego sok, kawa/herbata i właściwie można było się porządnie najeść (tą drugą opcją). 

We only had breakfast at the hotel and we could choose a continental version (toasts, cereals/muesli with milk - I only ordered it once and got it with condensed milk...) or American breakfast - eggs how you want them, sausages, beans, tomato - actually it was an English breakfast. Plus juice, tea/coffee and we would be full till late lunchtime (choosing the second option). 

W dzien przylotu po rozpakowaniu się, wybraliśmy się do jednego z wielu centrów handlowych - Funan, najpopualrniejsze miejsce w którym można zapopatrzyć się w każdego rodzaju sprzęt komputerowy i elektroniczny. Wybraliśmy się tam bo nasz główny obiektyw lekko się popsuł i chcieliśmy zobaczyć ile kosztuje nowy i możliwe że nawet kupić. Dobrze, że nic nie kupiliśmy bo ceny, jak się później okazało, są niższe w Malezji, ale nie tak wysokie jak w UK.

After unpacking, we went to one of the many shopping centres - Funan, the most popular place to buy electronic and computer gadgets. We went there because our main camera lens got a bit broken and we wanted to see how much is the new one and possibly buy it. Good we didn’t because the prices turned out to be higher than in Malaysia, but a bit lower than in the UK.  

Wypad ten potraktowaliśmy też jako test lokalnego metra. Jest to oczywiście bardziej skomplikownae niż taksówka - trzeba dojść do stacji, kupić bilet (z naszego hotelu do centrum to około 2-4 SGD - Singapurski Dolar), dojechać na miejsce, ewentualna przesiadka, wyjść ze stacji, dojść do miejsca zainteresowania... taka podróż z małym dzieckiem to nie zawsze dobre rozwiązanie tym bardziej że taksówką z naszego hotelu można dotrzeć za około 6 SGD. Ale przynajmniej przetestowaliśmy. Metro jest porządne, nowoczesne, klimatyzowane, bardzo podobnie jak w Hong Kongu czy Kuala Lumpur. Napewno większy komfort jest podróżować w takim nowoczesnym metrze, z klimatyzacja, niż w wiekowym Londyńskim. 

On this occasion we decided to test the local underground. The journey is a bit more complicated than taking a taxi - you have to walk to the station, but a ticket (from our hotel to the city centre it was about 2-4 Singapore Dollars (SGD)), get to the spot, change if needed, exit the station, get to the point of interest... this sort of journey with a small baby is not always the best choice, especially when you can get there quicker for around 6 SGD. But at least we did it. The underground is modern and air conditioned, similar to the ones we saw in Hong Kong and Kuala Lumpur. It is more convenient and comfortable to travel on such a modern public transport, better than the old London tube. 


Taksówki w Singapurze są stosunkowo niedrogie. Każda taksówka ma taksometr, stawka zaczyna się od wejściowych 3 SGD i jest to nielegalne kasowanie klienta więcej niż wybiło. Taksówka zabiera od drzwi i odstawia pod drzwi więc z Mayą było nam łatwiej podróżować taksówką niż metrem.  Jedno co nas trochę wkurzało były postoje taksówek i kolejka. Taksówki nie stoją na postoju, podjeżdżają co parę minut więc trzeba swoje odstać. Raz staliśmy i czekaliśmyna taksówkę około 20 min (a podróż zajęłą nam około 10 min). Innym razem kolejka była tak długa że zdecydowaliśmy się wrócić metrem jako że ta podróż napewno trwała krócej niż stanie w kolejce po taksówkę. 

Singapore taxis are relatively cheap. Each taxi has a meter and it starts at 3 SGD. It is illegal to overcharge. The taxi will pick you at the door and drop you off at the door so it was easier for us travelling with Maya, to do it by taxi rather than underground. The only annoying thing was queuing for tax. If you want to get a taxi from a shopping centre, you need to queue at the taxi point. The taxis don’t wait there, they just arrive every few minutes or so. Once we queued for about 20 min (and the journey to the hotel was about 10) but another time the queue was so long that we decided to go back by underground as the journey time was shorter than the queuing time. 


W niedzielę wybraliśmy się do zoo, które znajduje się poza miastem, około 30 min jazdy taksówką (około 20 SGD). Wstęp kosztuje 20 SGD. Pogodę mieliśmy raczej pochmurną z drobnymi opadami deszczu więc idealna pogoda na zwiedzanie, słońce nie dokucza, tyle że też jest się mokrym pod koniec dnia tak czy inaczej. Zoo zajmuje spory obszar i większość terenów zamieszkiwanych przez zwierzęta jest tak urządzone aby jak najmniej przypominały zoo, a bardziej naturalne środowisko. Małpy czy orangutany chadzają sobie po drzewach praktycznie po całym terenie ogrodu. Udało nam się zobaczyć krótki show z psami i kotami (Animal Friends Show) który trwał dosłownie 15 min. 

On Sunday we went to the zoo that is situates about 30 min drive outside the city (about 20 SGD by taxi). The entry is 20 SGD. It was cloudy and rainy so ideal weather for sightseeing, the sun doesn’t burn but you get wet anyway. Singapore Zoo is pretty big and most of the area is organised in a way it looks more like a natural environment, rather than a zoo. Monkeys and orang-utans were jumping on the trees here and there and you could see most of them around the whole park. We went to see a short show (Animal Friends Show) with dogs and cats. 


Potem spędziliśmy trochę czasu przy królikach - Piotrek wpakował Mayę do ogrodzenia z królikami a ona miała frajdę bo patrzyła z bliska jak jedzą i sama nawet chciała ich karmić. 

After the show we spent some time with the rabbits. Piotr put Maya inside their cage and she seemed to be enjoying it as she was watching them from close-up and even wanted to feed them. 

Później wpadliśmy zobaczyć kozy i kupiliśmy wiaderko z jedzeniem dla kóz a Maya dzielnie karmiła je przez siatkę. Początkowo do całej akcji karmienia podeszła z dystansem ale jak się rozkręciła to sama się domagała i miałą przy tym niezłą zabawę.

Later on we went to see the goats, got a bucket of food and fed them. Maya was also brave to feed the goats. Initially she was a bit overwhelmed but then quickly got the hang of it and was having a real fun feeding the goats. 

W zoo znajduje się też mini park wodny z kałużami i basenikami, prysznicami i fontannami, gdzie dzieciaki mają niezłą frajdę ale biegając trzeba uważać na niespodzianki typu kubeł wody wylewający się na głowę. Maya trochę się popluskała ale chyba była zbyt zmęczona więc za długo tam nie zabawiliśmy.

Po terenie zoo jeździ też tramwaj którym bez problemu można się przemieszczać (5 SGD płatne przy kupnie głównego biletu). Jest także wypożyczalnia wózków, czterokolowych wózków dla dzieci (2 się mieści) a także czterokołowe fotele, podobne do tych którymi czasami jeżdżą staruszkowie po chodnikach. My dotarliśmy do zoo o 10:30 i wózków dla dzieci już nie było więc nie mają ich zbyt wiele.

 In the zoo there is a big water splash area with small pools, showers and fountains. Kids can run around and have a lot of fun but you have to be careful as there are a lot of surprises awaiting,  like for example buckets of water being poured out on your head. Maya had a little splash around but was to tired so we didn’t play there for too long.  

For the visitors, there are also zoo trams riding around the zoo so you don’t have to walk from one place to another. Of course you need to queue for the tram just like you would queue for a taxi . A bit annoying... You can rent strollers and 4 wheel carts (2 kids fit in) and also a mobile chair (like the ones elderly people use). We got there at 10:30 and the pushchairs were all gone. 

Po zjedzonym obiedzie wróciliśmy do centrum miasta i wpakowaliśmy się na wycieczkowy autobus bez dachu aby objechać trochę miasta i zobaczyć conieco, bez nadwyrężania bolących już nóg. Miasto jest ładne i zadbane, ze sporą ilością zieleni, kwiatów i drzew. Sporo drapaczy chmur świetnie miksuje się ze starymi kolonialnymi budynkami (takimi jak nasz hotel na przykład). Jedną z budowli robiących wrażenie jest hotel Marina Bay Sands który składa się z trzech 55-piętrowych wież połączonych ze sobą na szczycie jednohektarowym tarasem-dachem gdzie znajduje się park, basen i inne atrakcje.

After lunch we came back to the city and hopped on a CitySightseeing bus, on the top deck, so that we could see some of the city without having to walk, especially that we were already tired. The city is pretty well looked after and there’s a lot of greenery. The skyscrapers pretty well mix with the old colonial buildings here and there (like our hotel for example). One of the impressive buildings is hotel Marina Bay Sands - it is a three 55-storey towers connected at the top with a one hectare roof terrace with a park, swimming pool and other attractions. 


Clarke Quay jest znaną częścią miasta, ze sporą ilością pubów i restauracji gdzie można próbować kuchni całego świata, na świeżym powietrzu z widokiem na Rzekę Singapur. To jedno z ciekawszych miejsc skąd są jeden z ciekawszych widoków. 

Clarke Quay is a well known part of SIngapore, with a lot of pubs and restaurants where you can eat anything you like, especially Asian cuisine, alfresco with a view towards Singapore River. It is one of the most interesting spots having one of the nicest views of the city. 

W poniedziałek wybraliśmy się na wyspę Sentosa. Wyspa jest tutejszym parkiem rozrywki i znajduje się tu między innymi oceanarium, wodny park rozrywki, wesołe miasteczko, ogród botaniczny czy muzeum motyli.  Na całej długości od strony wody ciągną się plaże sporych rozmiarów więc każdy znajdzie kąt dla siebie. Ten dzień okazał się być również dniem wolnym od pracy (jak i w UK) więc plaże na wyspie były zasypane ludźmi. 

Wstęp/wjazd na wyspę kosztuje 3 SGD i można tam dojechać kolejką Sentosa Express z głównego lądu (jakieś 10 min). Można również wjechać samochodem/taksówką, autobusem, albo też skorzystać z niedawno otwartego zadaszonego deptaka i podziwiać widoki podczas spaceru. My wsiedliśmy w taksówkę i z naszego hotelu kosztowało to jakieś 15 SGD (łącznie z wstępem 3SGD / na osobę) - dojazd pod samo oceanarium. 

On Monday we went to Sentosa Island. The island is a local fun park and there are a lot of attractions for older kids and adults, like theme parks, aqua parks, botanic garden, butterfly garden and underwater world. There are beaches along the south part of the island so you can spend all day on the beach if you wish. The day turned out to be a Bank Holiday as well, so the beaches were packed with people. 

The entry to Sentosa is 3 SGD and you can get there by Sentosa Express from the mainland in about 10 min. You can also take a taxi or go by bus or just have a walk on a newly opened covered boardwalk and admire the views. We took a taxi from our hotel and went directly to Underwater World. It cost about 15 SGD (including the 3 SGD entry per person). 

Underwater World czyli oceanarium nie zrobiło na nas jakiegoś wielkiego wrażenia. Całość jest niewielka i chyba główną atrakcją jest sporej długości tunel podwodny z którego można podziwiać większe sztuki ryb czy płaszczek, ale nic czego nie widzielibyśmy wcześniej. Mieli ładną kolekcję koników morskich ale poza tym nic specjalnego. 

Underwater World is not too big and it wasn’t very interesting. The whole place is just a few tanks with the main attraction - a long underwater tunnel where you can admire some big species of marine life. But that was something we had already seen before. They had a nice collection of dragon sea horses and leafy sea horses but apart from that, nothing exciting. 


Do oceanarium podczepione jest deflinarium więc załapaliśmy się na krótkie popisy różowych delfinów i fok. I to chyba była najciekawsza atrakcja całego miejsca.

There is also a dolphin lagoon where we went to see a show with seals and pink dolphins. And we think this was the best part of the whole place. 


Zaraz przy oceanarium zerknęliśmy na plażę Siloso, gdzie było mnóstwo ludzi grających w siatkówkę. W końcu to dzień wolny od pracy więc każdy korzysta jak może. 

Right by the Underwater World there is a famous Siloso Beach. It was packed with people playing volleyball, as it was a Bank Holiday so looks like people used it to spend on Sentosa and have some beach time.   

Transport na wyspie jest bezpłatny (autobusy i tramwaje) więc wsiedliśmy w plażowy tramwaj (beach tram) i podjechaliśmy w stronę drugiego końca wyspy. Przy plaży Palawan znajduje się mała wysepka na którą idzie się mostem-kładką, który wpada w niezłe wibracje jak przechodzi dużo ludzi jednocześnie. Można dostać choroby morskiej ;) Na tej wyspece są dwie wieże widokowe z których można podziwać część wyspy, sporą ilość statków i kawałki Indonezji. Na tej wysepce znajduje się najabrdziej wysunięty na południe punkt kontynentalnej Azji. 

Public transport on the island (buses and trams) is free so we hopped onto the beach tram and went towards the other end of the island, to Palawan Beach. There is a suspension bridge linking the beach to the small islet with the Southernmost Point of Continental Asia. The bridge is a bit shaky once there are a few people walking so you can get sea sick ;) There are also two towers you can climb and admire the views of Sentosa, lots of ships and some bits of Indonesia. 

Po obiedzie w indyjskiej restauracji, wpakowaliśmy się do kolejki Sentosa Express i wróciliśmy do hotelu. Na wyspie znajduje się spory Merlion - symbol Singapuru. Piotrek niestety był zmęczony i nie dał się namówić na przystanek i zrobienie kilku zdjęć. Może następnym razem. 

After Indian lunch, we got onto Sentosa Express and came back to the hotel. On Sentosa there is a huge Merlion - symbol of Singapore. Piotr was too tired and didn’t want to get off at Merlion’s stop to have a look and take some photos. Well, maybe next time.  

Na lotnisku w Singapurze (Budget terminal) znajdują się dwa place zabaw - jeden w hali odpraw i drugi już po przejściu przez kontrolę paszportową. Maya pobawiła się trochę przed odlotem. 

At SIngapore airport (Budget Terminal) there are two playgrounds - one in the check in hall and the other just after you go through the immigration control. Maya had some fun before the flight.


Podczas tego wypadu nie szaleliśmy ze zwiedzaniem i napewno zobacyzlibyśmy więcej bez Mayki. Ale podobało nam się, i zmiana otoczenia chociaż na kilka dni dobrze nam zrobiła. A to co zobaczyliśmy w zupełności nam wystarczyło. Singapur jest ładny i zadbany ale wydaje mi się że po wcześniejszym zwiedzeniu Hong Kongu czy Kuala Lumpur, Singapur nie zrobił na nas aż tak dużego wrażenia, może odrobinę ;) 

We didn’t go wild with the sightseeing and we would probably see more without Maya. But we really enjoyed the trip, a change of scenery just for a few days is always good. And we had more than enough of sightseeing. SIngapore is nice and clean but I think after seeing Hong Kong and Kuala Lumpur, it didn’t wow us, well, maybe a little bit ;)  

SINGAPUR - GALERIA ZDJĘĆ >>> 

SINGAPORE - PHOTO GALLERY >>>


Cambodia: Jedzenie i Rozrywka / Food & Entertainment

Nasz pakiet wycieczkowy obejmował trzy obiady i dwie kolacje. Płaciliśmy tylko za napoje. Każde z tych posiłków jedliśmy w innym miejscu więc było fajnie dla urozmaicenia pobytu. Obiady jadaliśmy w niewielkich resteuracyjkach, czasem na świeżym powietrzu. Jedzenie lokalne było przepyszne, dobrze doprawione i wszystko nam smakowało. Tradycyjna kambodżańska potrawa to Amok czyli zupa w kokosie - warzywa z rybą lub z jakimkolwiek mięsem. Czasem bywała rzadsza a czasem o konsystencji gulaszu. Mi najbardziej smakowała rybna którą dostaliśmy w pierwszy dzień w jednej z knajpek przy Angkor.

Our trip package included 3 lunches and 2 dinners. We paid only for drinks. Each meal we had in different restaurant do it was nice to have some variety. We had lunches in small restaurants, sometimes in the fresh air. The local food was delicious, well prepared and we liked everything we ate. Traditional Cambodian dish is Amok - a soup in a coconut - veggies with fish or any type of meat. We tried it a few times and sometimes it was like a soup, sometimes it was more thick, like a goulash. I liked most the one we ate on the first day in one of the Angkor restaurants. 

Na pierwszą kolację odstawili nas do restauracji Koulen, niedaleko naszego hotelu. Restauracja przeogromna ze sceną na której prezentowany jest Kambodżański show taneczny. Jedzenie jest na zasadzie bufetu więc jedz co chcesz i ile chcesz. Turystów multum i nawet sporo Polskiego było słychać ale z nikim nie rozmawialiśmy. 

Kambodżański show taneczny trwał dobrą godzinę. Mieliśmy okazję zobaczyć kilka tańców - Lotus Dance, Coconut Dance czy Fish Dance. Nam najbardziej podobał się taniec z kijami (nie pamiętam nazwy), gdzie tancerze musieli przeskakiwać przez długie drewniane poziome pale, poruszane przez innych współtancerzy. Na koniec wszyscy tancerze wyszli na scenę i można było sobie robić z nimi zdjęcia.

Our first dinner we had in Koulen Restaurant, not far from our hotel. The place is really big, with a big stage where they do Cambodian dance shows. It is a buffet restaurant and the choice of food is really big. There were lots of tourists and even some Polish ones but we didn’t chat with anyone.  

Cambodian dance show lasted about one hour and we had a chance to watch different types of dances - Lotus Dance, Coconut Dance or Fish Dance. The one we liked most (don’t remember the name), was the one with long wooden vertical poles that were being moved by some dancers while others were dancing/jumping over the poles. At the end all dancers came out onto the stage and we could take photos of them and with them. 

 

W ostatni wieczór na kolacjęc postanowliśmy spróbować Kambodżańskiego grilla. Piotrek wcześniej rozmawiał z naszym przewodnikiem na temat serwowania mięsa z krokodyla więc za jego poradą wybraliśmy się na ulicę Pub Street przy Old Market (targowisko), gdzie prawie wszystkie knajpy serwują kambodżanśkiego grilla z różnego rodzaju mięsem do wyboru do koloru. 

Weszliśmy do pierwszej restauracji z brzegu - Bengal Tiger, gdzie serwowali krokodyla. Szwagierka, zaparta wegetarianka, jadła jakieś indyjskie mieszanki warzywne. My z teściową - i Maya również - smakowaliśmy kangura i krokodyla. Kangur nie do końca nam smakował i trochę wątpiliśmy, że to kangur. W Australii były smaczniejsze. Krokodyl smakuje trochę jak połączenie kurzaka z rybą ale bardziej jak tłusta ryba. Całkiem smaczny tym bardziej, że kelnerka grillowała je przy naszym stoliku, na pachnącym masełku. 

On our last evening we decided to have a go and try Cambodian barbecue.  Piotr had a chat about it with our guide and also about crocodile meat, so he advised us to go to Pub Street, right by the Old Market, where there is a biggest choice of Cambodian bbq restaurants serving different types of meat including crocodile. 

We went to one of the first we saw - Bengal Tiger, as soon as we realised they serve crocodile meat. Piotr’s sister is a stubborn vegetarian so she had some Indian vegetarian dishes. All the rest of us, including Maya, we had a go at crocodile meat and kangaroo meat. The kangaroo wasn’t the best and we had some doubts whether it was kangaroo at all. These were more tasty in Australia. Crocodile was pretty tasty and is a bit of a mix between chicken and fish, but more like a fat fish. The waitress was grilling/frying it on butter, in front of us and the smell was pretty nice. 


Po kolacji poszliśmy na przeciwko do Doctor Fish Spa (Rybny masaż i pedicure stóp), których dookoła było sporo. Szwagierka i Piotrek postanowli sobie zafundować rybny 'masaż' stóp. Maya też się trochę załapała. Ja nie miałam ochoty wsadzać nóg do wielkiego akwarium gdzie ryby skubią mi stopy. Mam łaskotki. Ich hasło mówi, że jeśli nasze ryby cię nie uszczęśliwią, nic nie zapłacisz. Piotrka uszczęśliwiły więc za 15 minutową sesję zapłacił $3 plus $1 za Mayę ;) 

After dinner we went opposite to Doctor Fish Spa, one of many in the area. Piotr and his sister decided to have a fish pedicure and massage. Maya had a bit of it as well. I didn’t feel like putting my feet inside a big tank where fish pick on my feet and eat my dead skin. Their motto is: If our fish cannot make you happy, we will not charge. Piotr was happy with the service so for a 15 min session he paid $3 plus $1 for Maya ;) 


Na tym skończyło się nasze zwiedzanie. Wylot mieliśmy na drugi dzień o 8:30 rano więc od razu po śniadaniu bus dstawił na lotnisko. Na odlot trzeba mieć przygotowane $25 do zapłacenia 'depature tax' czyli podatku od wyjazdu, o czym czytałam jeszcze przed przyjazdem do Kambodży a zapomniałam wspomnieć Piotrkowi więc się na mnie wkurzał bo dzień wcześniej wydaliśmy wszystkie dolary. Na szczęście dało się zapłacić kartą kredytową.  

Ogólne wrażenia z Kambodży bardzo pozytywne: wycieczka się udała, było przyjemnie, ludzie dookoła naprawdę mili i cywilizacja wcale nie gorsza niż na przykład w Egipcie. Wcale nie było tak dziko jak mogłoby się wydawać. No i przede wszystkim było tanio. 

And we got to the end of our trip. Our flight was the next day at 8:30 am so after early breakfast our bus dropped us off at the airport. You need to have $25 per person to pay departure tax. I read about it before going to Cambodia but forgot to mention it to Piotr and he as pissed off as we spent all USD cash we had the day before. Lucky for us we could pay with a credit card. 

General impressions from Cambodia were very positive: the whole trip was successful and went really well, people were very nice to us and the country is not so wild as people may think. At least Siem Reap isn’t. And it isn’t worse than Egypt for example. What’s more, everything was very cheap and affordable. 

                                  GALERIA ZDJĘĆ / PHOTO GALLERY >>>



©  Piotr Farbiszewski 2012