Vilamendhoo, Maldives

Kolejny nasz wakacyjny wypad ukierunkowany był jak zwykle pod kątem nurkowania. Jak zwykle trochę poszperałam w internecie i wyszukałam w miarę tanią opcję wypadu na Malediwy na Oceanie Indyjskim. Początkowo mieliśmy lecieć na inną wyspę ale poczytaliśmy trochę niechlubnych recenzji o niej, i zdecydowaliśmy się na zmianę, i tak właśnie padło na wyspę Vilamendhoo.

Malediwy generalnie składają się z około 1200 wysp z czego około 80 to resorty. Każdy taki resort to pojedynczy hotel-wyspa na której znajdują się pokoje/domki, restauracja, bar(y), sporty wodne, sklepik i tym podobne, ale w granicach rozsądku aby nie kłóciła się ta cywilizacja za bardzo z lokalną naturą. 

Malediwskie resorty działają w ten sposób że najlepiej wykupić pełny pakiet (lot plus hotel) w biurze podróży. Większość resortów działa na zasadzie All Inclusive ale bez alkoholi. Na miejscu nie operuje się gotówką i nie płaci się za nic na bierząco. Wszelkie dodatki typu przekąski, alkohole, wycieczki, nurkowanie itp - dopisywane są do rachunku, który reguluje się co tydzień, lub jak ktoś woli całość na sam koniec pobytu. Lepiej robić to co tydzień bo ma się większą kontrolę nad wydatkami. Najlepjej to na koniec dnia zapisywać sobie ile pieniędzy się ‘wydało’ i przy płaceniu porównać z końcowym rachunkiem. Płacić można w dolarach, funtach, euro i kartami kredytowymi (oczywiście najbezpieczniej dowiedzieć się przed wyjazdem jak to wygląda w konkretnym resorcie). 

Jedyna gotówka, którą się obraca to napiwki. W resortach pracują w 99% mężczyźni a ich zarobki są marne, więc żyją głównie z napiwków. Tak dla orientacji to zostawialiśmy po $1-$2 na dzień dla pokojowego boya, około $10-$15 dla kelnera tygodniowo, i podobnie dla barmana w barze (przeważnie obsługuje zawsze ten sam). Cała obsługa wyspy mieszka na wyspie w wydzielonym terenie ogrodzonym płotem, przeważnie na środku wyspy. Raz w roku na dwa-trzy miesiące biorą urlop i wracają na swoją rodzimą wyspę do swoich rodzin. 

Lot na Malediwy trwa około 11 godzin ale pod sam koniec widoki podczas schodzenia do lądowania, pozwalają zapomnieć o niewygodach podczas lotu.  Lądując widać atole i niektóre wyspy - widoki naprawde przepiękne i chyba nigdzie indziej nie spotykane. Jedyna wyspa z zabudowaniami to Male, i widać ją podczas lądowania, i na pierwszy rzut, od razu różni się od innych. 

Another holiday directed towards diving. So I did some research and googling and found a relatively inexpensive option of going to Maldives in the Indian Ocean. We were suppose to go to a different island but we read some unfavourable reviews about it and decided to choose another one - Vlilamendhoo Island.     

Maldives is a collection of about 1200 islands and about 80 of those are holiday resorts. Each resort is a single hotel-island with bungalows/rooms, a restaurant, bar(s), water sports, a shop and so on. But the whole design is aimed to mix with the natural environment of the island.

If you decide to go to Maldives, the best and most convenient is to book a whole package via travel agency. Most of the resorts are All Inclusive (excluding alcohols). While you’re there, you don;t use cash or any sort of money on a daily basis. Things like cocktails, trips or diving are added to your bill, that is being paid every week, or as a whole at the end of your stay. It is better to do it every week as you have more control over your ‘spendings’. It is a good idea to write down at the end of the day everything you ‘spent’ and then compare it to your final bill. You can pay in US dollars, pounds or euros and with credit cards (it is wise to confirm with the resort itself before going). 

The only cash to be used would be for tipping. In all resorts the staff is 99% male and their earnings are really low, so they rely on tips. We usually tipped the room boy about $1-$2 per day, about $10-$15 for our waiter, and similar for the bartender at the bar (we were usually served by one guy throughout the whole stay). The staff lives on the island in a separated area in the middle of the island. Once a year they take about 2-3 months holiday and go back to their home islands and their families.   

The flight to Maldives from London is about 11 hours, but towards the end you get rewarded for your discomfort - just look out through the window. The views are really breathtaking as you can see some of the atolls and islands - I don’t think you can see it anywhere else in the world (let me know i I’m wrong!). There is only one island with buildings and roads and that is the capital of Maldives - Male. You can see it clearly while landing and you can tell very easily which one it is.  


Samo lotnisko na Malediwach jest dosyć ciekawą atrakcją - jedna z wysp została sztucznie przedużona do długości prawdziwego pasa startowego.

The airport in Maldives is an interesting place - one of the islands was artificially extended to fit a full size runway.


Z lotniska do resortu można dostać się albo łodzią motorową albo wodolotem - w zależności od tego jak daleko resort znajduje się od lotniska, i zależy też od samego resortu. Nasza wyspa znajdowała się na tyle daleko że mieliśmy okazję polecieć wodolotem - zajęło nam to jakieś pół godziny i naprawdę okazało się niesamowitym przeżyciem głownie dzięki widokom zapierającym dech w piersiach. 

To get from the airport to your resort island, you need to go by speedboat or by seaplane - depends on the resort and how far it actually is from the airport. Our island was far enough to go there by seaplane - lucky for us! It took about half an hour and was a really pleasant experience, especially because of the views of atolls.   

Przy locie powrotnym na lotnisko, pilot tak leciał że mogliśmy w całości z góry obejrzeć naszą wyspę Vilamendhoo. Podczas lądowania na lotnisku, zrobił takie fajne podejście że udało nam się sfotografować pas startowy lotniska, widziany oczami pilotów (lotnisko dla wodolotów znajdowało się zaraz obok głównego pasa). 

When we were coming back to the airport the pilot actually did a nice circle over the island so that we could see it in its full glory. When landing at the airport in Male, he flew in a way so that we could see the main runway how pilots see it (the ‘airport’ for the seaplanes was right next to the main runway).

Wyspa Vilamendhoo ma kształt mniej więcej owalny i mniej więcej 30 min spacer wystarcza aby obejść ją dookoła. Plaża na wyspie była największa na jej obu końcach i tam można było się rozłożyć i opalać (jeśli jesteś w stanie znieść upał), od strony wschodniej i od strony zachodniej. Klimat wyspy był świetny bo było ‘dziko’, dużo roślinności, ścieżki biegnące jak przez dżunglę, i sporo stworzeń typu jaszczurki, nietoperze, kraby biegające po piasku, itp. Można spokojnie zapomnieć o samochodach i telewizorze, cywilizacji którą się ma na codzień w domu. 

Vilamendhoo Island is more or less oval in shape and around 30 min walk is enough to go round it. The beach on the island is the biggest on the west and east sides and there you can properly sunbathe, if you are able to stand the heat. The whole island was a bit wild, a lot of trees, palm trees, plants, bushes and pathways running as if through a small jungle. There were also a lot of lizards and fruit bats, crabs running around etc. You can easily forget about your car and tv, and escape from everyday life. 

Nasz domek znajdował się od strony północnej, mniej więcej w połowie, przy samej plaży. Domek składał się z ogromnego pokoju z dużym łóżkiem, szafą, biurkiem, krzesłami, plus łazienka i weranda. Pokoje trochę przestarzałe jeśli chodzi o wystrój ale nam to nie przeszkadzało. Z tego co pamiętam to krótko przed naszą wizytą na wyspie zmienił się właściciel i mówiono o kompletnym remoncie wyspy, łącznie z budową bungalows na wodzie. Łazienka była dosyć ciekawym projektem: prysznic, toaleta i umywalka zadaszone, a druga część łazienki to był ogródek, bez dachu. Czasami odwiedzały nas lokalne czaple. 

Our bungalow (semi detached) was situated on the northern part of the island, more or less in the middle, and it was seafront (not a lot of beach as such). The room was huge with a big bed, some tables, chairs, wardrobe etc. and also a patio with chairs. The decor was a bit dated but we didn’t mind. As far as I remember, shortly before we came, the island was taken over by a new owner and there were talks about a total renovation of the whole island including building water bungalows. The bathroom was open-air one - a shower, toilet and a basin were covered while the rest of the bathroom was a nice garden without any roof. We sometimes had visits from local herons. 

Restauracja była duża i przez cały pobyt mieliśmy swój stolik, i obsługiwał nas jeden i ten sam kelner. Jedzenie przepyszne, różnego rodzaju - zachodnie, orientalne, hinduskie, do wyboru do koloru. Do tego przepyszne desery z którymi zawsze mieliśmy problem co wybrać, bo odmawiać sobie nie chcieliśmy - w domu tego nie mamy! Mieliśmy zapłacone śniadania, obiady i kolacje. Za wszystko inne płaciliśmy osobno (rozważaliśmy opcję All-In ale dopiero na wyspie, i okazało się że po przekalkulowaniu stwierdziliśmy że się nie opłaca bo wychodzi bardzo drogo. W barze bywaliśmy prawie co wieczór i testowaliśmy różne koktajle, i co wieczór obsługiwał nas ten sam kelner.  

The restaurant was very big and we had our own table throughout the whole stay. We were also served by the same waiter every day. The food was delicious, with a lot to choose rom - western food, eastern, indian - whatever you prefer. Puddings were to die for and we always had a problem with the choice, and we didn’t really want to turn them down - we don’t get those at home! We were there on a full board basis, so we paid or everything else such as drinks or snacks (we considered upgrading to all inclusive but it would be really expensive. We visited the bar almost every evening testing the cocktails, and we were served by the same waiter every time as well.  


My głównie nurkowaliśmy ale dla nienurkujących jest to idealne miejsce do obejrzenia raf i życia morskiego. Rafa jest niedaleko od brzegu więc wystarczy maska, rurka i płetwy i można cały dzień w wodzie spędzić snorkelując dookoła wyspy obserwując bogatą rafę pod wodą. 

Our main activity was diving but even for non-divers, it is a perfect place to see the reefs and sea life. The reef was not far from the beach so just grab a mask, snorkel and fins and you can spend whole day snorkelling around the island and watching the rich sea life below the surface. 

Z wyspy organizowane są wycieczki typu: łowienie ryb o świcie, o zmierzchu, nocne, wycieczka do Male, zwiedzanie innych wysp. wycieczki na snorkelowanie na inne rafy.  My zdecydowaliśmy się na Island Hopping czyli zwiedzanie innych wysp. Najpierw zabrali nas na lokalną wyspę Dhangheti która nie jest resortem, i oglądaliśmy jak lokalni Malediwianie żyją. Główne rzemiosło to rybołóśtwo i produkcja łodzi (dhoni), ale do tego mieli tam coś w rodzaju głównej ulicy ze sklepami w których można było się zaopatrzyć we wszelkiego rodzaju ciuchy czy pamiątki - wszystko pod kątem turystów. Opłacało się tam kupować bo było dwa razy taniej niż w sklepiku na naszej wyspie. 

The island had different sort of trips organised such as night fishing, sunset fishing, sunrise fishing, trip to Male, island hopping, snorkelling trips and others. We decided to go on Island Hopping - visit to other islands in the area. First we were taken to Dhangheti which is a local island (not a resort) so we could se how locals live and work. The main industry here is fishing and boat (dhoni) manufacturing, plus they also had some sort of ‘high street’ with shops for tourists where you could buy clothes and other souvenirs. You could get a  good bargain because they were twice as cheap as the shop on Vilamendhoo.  


Potem zabrano nas na Lily Beach, sąsiedni resort, widoczny z naszej wyspy. Wyspa mniejsza niż nasza, i otoczona nieładnym falochronem żeby nie zmywało wyspy. Poza tym klimat jakiś taki hotelowy, i basen na wyspie a dookoła niego goście... pomimo tego że plaża 5 kroków dalej. Krytykowaliśmy żę trochę mija się z celem taki wypad na taką wyspę skoro i tak siedzi się przy basenie...  

Zabrano nas na tą wyspę żeby pokazać hodowlę żłówi która tam się znajduje. Jak już są na tyle dorosłe, wypuszczają je na wolność. Ciekawie było popatrzeć na taką dużą ilość żłówii w jednym miejscu.

The next spot of our trip was Lily Beach, a neighbouring resort island visible from Vilamendhoo. The island is a bit smaller and is surrounded in about 3/4 with an ugly wall/breakwater so as not to get washed by the ocean. Besides the island is a bit more ‘hotelish’ than Vilamendhoo and there is also a swimming pool and there were some guests around it... about 5 steps away from a beautiful ocean. Well, what’s the point of going to Maldives on holiday if you sit by the pool...  

We went to this island also to see a turtle farm. They let them go once they are mature enough. It was interesting to see so many turtles in one place all together.


Inne atrakcje dostępne na wyspie to nurkowanie, sporty wodne, plus barowa rozrywka powtarzająca się co tydzień, np jeden wieczór karakoe, inny dancing a jeszcze inny wyścig krabów - najfajniejsza zabawa. 

Kraby do wyścigu były zbierane na plaży i numerowane. Kto chciał wziąć udział musiał ‘kupić’ kraba czyli kupić w barze np piwo, i w zamian mógł sobie wybrać jednego kraba. 

Wyścig odbywał się na okragłej planszy na której na samym środku ustawiali się właściciele z krabami i na sygnał wypuszczano je spod kubków. Wygrywał ten krab który pierwszy przebiegł przez zewnętrzną krawędź koła. Nam neistety nie udało się wygrać. 

Other island attractions include of course diving, snorkelling, water sports, plus some evening entertainment (it repeats every week) such as karaoke or disco night and the most interesting and funniest one - a crab race.  

Crabs are collected from the beach and numbered. If you wanted to take part in the race, you had to ‘buy’ a crab - buy a pint or other drink, and then choose one. The race took place on a round board.  The crabs were placed, by their owners, in the middle and on a signal, the crabs were let go from underneath the cup. Whose crab got first to the outside edge of the circle, won. Unfortunately, our crab lost.  


Wyścig wygrał John, jeden z wczasowiczów którego poznaliśmy bliżej (razem z jego żoną) - dostał koszulkę z napisem Crab Race Champion 2006 i butelkę szampana którą wspólnie wypiliśmy, razem z dwiema innymi parami które tam poznaliśmy  (John i Leslie byli z Anglii, druga para ze Szkocji a trzecia z Irlandii - nie pamiętam imion). 

The race was won by John, one of the guys we met closer (and his wife) - he got a tshirt with a logo Crab Race Champion 2006, and a bottle of champagne. We drank it together with them as well as two other couples we met (John and Leslie were rom Newcastle, second couple from Scotland, and the other from Ireland - I don’t remember their names).

Pobyt był super, towarzystwo świetne, jedzenie pyszne, i nurkowanie było rewelacyjne o czym można poczytać TUTAJ. Pobyt nam się udał i naprawdę nie żałujemy.

The whole stay was a real joy, great company, delicious food, perfect diving - you can read about it HERE. We really enjoyed our stay in Vilamendhoo and recommend Maldives everyone. Go and see it for yourself and you won’t regret :) 

Nurkowanie / Diving >>>

PRZEJDŹ DO GALERII ZDJĘĆ / GO TO PHOTO GALLERY >>> 

Nasza podróż wodolotem z Male do Vilamendhoo:  

Here's our trip by sea plane from Male to Vilamendhoo: 


©  Piotr Farbiszewski 2012